Komentarze (0)
Dziś 20 czerwca, oficjalnie nie chodzę już do szkoły. Mam dużo czasu dla siebie... no i na swoje przemyślenia. Od kiedy usłyszałam rozmowę mamy która, mnie dotyczyła miewam coraz gorsze koszmary niż zazwyczaj. Najpierw pustka, ciemność, nagle krzyk, krzyk mamy, coś szarpie mnie za ubrania próbuję się wyrwać lecz na marne, zaciągają mnie w mroczną otchłań. Budzę się zlana potem. Boję się, nie wiem co to oznacza te sny... one są tak realistyczne. To mnnie przerasta. Muszę porozmawiać z mamą. Najwyższy czas, a coś czuję że to wszystko ma związek z moim ojcem.
***
Dziś zostałam sama w domu. Ogólnie siedzę w apartamencie, oglądam filmy, gram na laptopie. Postanowiłam spędzić ten dzień leniwie, zamówiłam sobie pizze, popijałam colą. Czasami nawet się dziwiłam żę, jem tyle niezdrowego, tłustego a, jestem taka szczupła, no nie ważne. Lubiłam takie dni, robiłam co chciałam. Dziś nie ubrałam się jakoś wyjściowo, a mianowicie stare jasno- szare dresy koszulkę koloru morskiego i polar w tym samym kolorze. Jasne blond włosy uczesałam w niedbałego koka. Uhhh już 12:00 nudy, chyba gdzieś wyjdę. W tym samym momencie usłuszałam dzwonek do drzwi. Popędziłam otworzyć, stało w nich dwóch chłopaków, musieli być nieco starsi ode mnie. Jeden miał ciemno brązowe kędzierzawe włosy i ciemno- brązowe roześmiane oczy, jakby się najdał za dużo czekolady. Drugi zaś był totalnym przeciwieństwem, czarne włosy, widać długo nie strzyżone, mroczne czarne oczy i wielkie ciemne cienie pod nimi. Ubrany był cały na czarno. - Em, znamy się?- wypaliłam bez zastanowienia. - Nie. Jeszcze nie. - powiedział brązowooki. - Możemy wejść? Musimy porozmawiać. - nie znałam ich, nigdy wcześniej żadnego z nich nie widziałam. Dlaczego mam ich zaprosić do środka? - Aha, wejdźcie. Poleciłam im usiąść na fotelach. Gdy się rozsiedli ten przerażający zaczął. - Może najpierw się przedstawimy ja jestem Nico Di Angelo, a ten tu to... - nieskończył bo tamten mu przerwał. - Leo Valdez! - ucałował moją dłoń a, ja spróbowałam nie wybuchnąć śmiechem. Natomiast chłopak imieniem Nico przewrócił teatralnie oczami. - Dobra Valdez, siad nie podlizuj się. Czytałaś kiedyś o bogach Olipijskich? No, wiesz Posejdon, Afrodyta takie tam? - zapytał. - No jasne! Uwielbiam mitologię! Ale nie kumam, co to ma wspólnego z tą sprawą o której, macie mi powiedzieć? - ohh ja ich nie rozumiem. Przeklinałam się w myślach że, ich wpóściłam. - No i wiesz czasami olipijczycy... yhh... nooo... mają ze śmiertelniakmi dzieci, nie? No i nazywani są półbogami, inaczej herosami. I ty zresztą tak jak i my jesteś takim dzieckiem półkrwi. - Że jak? Najpierw wpychacie mi się do mieszkania a, potem opowiadacie jakieś bzdury że niby jestem jakimś dzieckiem boga greckiego?! Wynocha! JUŻ! Więcej was tu nie chcę widzieć! - co za idioci żeby wygadywać takie rzeczy! Chorzy psychicznie! - Anastazjo, spokojnie ci mili chłopcy mówią prawdę- to moja mama.
***